Dzień szósty.
Dzień sałatkowy. W sumie cały dzień wyglądał jak sałatka. Dzieciaki mogły skorzystać ze wszystkich możliwych zajęć. Dowolnie. Plus bonusy.
Ale po kolei. Zacznę od tego, że mieliśmy wspaniałych gości. Pojawiły się Babcie i Dziadkowie naszych dzieciaków. Mało tego, przynieśli ze sobą bardzo cenne i wyjątkowe przedmioty i jeszcze do tego wszystkiego opowiedzieli nam ich historie. Nie obyło się bez wzruszeń i wybuchów śmiechu. My pokazaliśmy im owoce naszej pracy i po krótkiej przerwie przystąpiliśmy do dzieła tworzenia. Tym razem tworzywem okazały się warzywa i owoce. Docelowo miały się zamienić w różne sałatki i tak też się stało. Nie udało mi się wszystkich spróbować, ale te które trafiły na mój talerz były pyszne i dziwne zarazem. Takich konfiguracji jeszcze nie znałem. Nie zabrakło też deserów. Jak Babcie, to wiadomo, że i ciasto. Niestety moje prośby nie zostały wysłuchane i szarlotka nie trafiła na stół, ale sernik udanie mnie pocieszył.
Po obfitym posiłku, pojawiły się latające talerze, nie nie nie przylecieli kosmici z marsa. To akcesoria żonglerskie wkroczyły z przytupem między uczestników pikniku. Piłeczki, obręcze i kijki kwiatowe zawojowały teatralne podwórko na co najmniej godzinę. Obiecujemy, że w prezerwach, każdy chętny będzie mógł próbować swoich sił w żonglerce. Musieliśmy kończyć, bo Pani Agnieszka i Pani Asia zaprosiły wszystkich do pracy plastyczniej a Pan Michał do zabawy ultrafioletem. Efekt był ...kolorowy. Tradycyjnie nie zdradzę niczego. Wszystko na pokazie finałowym.
Zakończyliśmy dzień teleturniejem z wyjątkowym prowadzącym. Odwiedził nas Kuba, czyli uczestnik pierwszej edycji Lata w Teatrze w Kielcach. Był to bardzo miły akcent. Cieszymy się, że wracacie do nas po latach. Czujemy się wtedy spełnieni.
A teraz dzień przerwy. Zbierajcie siły, zbierajcie pomysły, zabawa tak naprawdę dopiero się zacznie.
Pozdrawiam.