Dzień 9.

Dzień dziewiąty.

         Uff. Co to był za dzień. Zza horyzontu wyłania się powoli kształt pokazu. Oczywiście, jak to zwykle bywa wszystko rodzi się z chaosu rozmaitości, jaki Wam zaproponowaliśmy. Jest teatr słowa, teatr przedmiotu, formy, film, dubbing filmowy, plastyka. A dojdzie jeszcze światło, dźwięk, dym, być może jeszcze kilka niespodzianek. A z niespodzianek jutro czeka na Was konferencja prasowa. Nie zapomnijcie się przygotować i powiedzieć, że jest fantastycznie i że są wspaniali prowadzący. Ale co ja Wam będę podpowiadał. To wiecie.

         Udało mi się dzisiaj, nareszcie, podejrzeć zajęcia plastyczne u Pani Asi i Pani Natalii i przyznaje, sama plastyka jest mi obca, ale temat przeciwieństw, który się pojawił bardzo mnie zaintrygował. Zwłaszcza Wasze pomysły. A ten z kołyską dziecięcą i trumną... można rozpatrywać nie tylko w aspekcie przeciwieństwa, ale też pewnej ciągłości i nieuchronności pewnych zdarzeń. Od kołyski, aż po grób. Ciekawe.

         Z innych ciekawych rzeczy, pojawiła się już pełna historia, która zamierza otworzyć nasz pokaz. Czy tak będzie, czas pokaże, bo w natłoku pomysłów wszystko jest płynne i kto wie, czy w poniedziałek nie będzie ona kończyć pokazu. Jutro kończymy dubbing i powoli przechodzimy na scenę, łączyć wszystkie etiudy i mieszać, jak bigos w wielkim kotle. Bo tak można roboczo nazwać mnogość materiału jaki mamy. Coś się jeszcze doda, coś wyrzuci, dodamy trochę dymu i gotowe. Przepis na sukces murowany.

         Pamiętajcie, już możecie przygotowywać się do wielkiego pikniku. Nie zapomnijcie wyciągnąć z szafy badmintona, piłek różnego rodzaju, zabrać psa, a ja przywiozę coś do żonglowania.

         Do jutra.

         Pozdrawiam.