Mało brakowało. Deszcz straszył, straszył, ale nie zdecydował się spaść i bardzo dobrze. Prace malarskie w deszczu? Kto to widział? Niby po artystach można się wszystkiego spodziewać, ale farby to tylko farby i efektu żadnego by nie było. A tak, stały element podwórkowej ekspozycji zamienił się w ocean. Nie byle jaki, bo ocean wyobraźni zmieszany z zapałem do pracy i wizją. Jaką? Jeszcze nie wyłoniła się z fal, ale wszystko będzie można zobaczyć na pokazach w poniedziałek i wtorek. W razie niepogody proszę zabrać sztormiaki, wodery i sprzęt pływający. Nie wiadomo, co się przyda. Poczucie humoru na pewno.
Nie wszyscy mieli okazję chwycić w dłoń wałek malarski, pechowcy zajęli się organizmami występującymi w naszych podwórkowych wodach oraz układami choreograficznymi przygotowywanymi na przyjazd potencjalnych zwiedzających. Wszystko to razem zapowiada wspaniałą zabawę i może nawet „Sz...”. Mamy nadzieję, że oglądający dopatrzą się pierwszych kiełków, pączków czy innych zwiastunów wielkiej sztuki. Będzie to mile widziane.
Wiadomość z ostatniej chwili: udało nam się zmontować pierwszą projekcję, oczywiście z naszymi uczestnikami w roli głównej. Moi drodzy, prawdziwe piekło to bułka z masłem w porównaniu z Waszą interpretacją „Piekła”.
Nie, nie, nie zapomniałem. Dzisiaj była niespodzianka. LODY.
Dziękujemy bardzo wszystkim gościom za obecność, bez was nie smakowałyby tak bardzo. Pozdrawiamy serdecznie i widzimy się obowiązkowo na finale lub finałach.
Do jutra.
Fot. Grzegorz Tatar