KRONIKA Lwt 2018- dzień 13.

Dzień Finału.

         Stalo się. Wszyscy czekali na ten dzień. Niecierpliwie. Aczkolwiek widać było mały smutek na twarzach, bo przecież to dzień w którym powoli coś się kończy. Powoli, bo przed nami jeszcze jeden pokaz. Jutro. W Ciekotach. Szklany Dom o godzinie 18.oo. Zapraszamy. Mamy kilka niespodzianek.

         Coś się kończy, ale coś się zaczyna. Być może jeszcze się spotkamy. Być może w Teatrze. Być może na ulicy. A może w kosmosie. Jedno jest pewne. Nikt z nas nie będzie już taki sam jak dwa tygodnie temu. To był czas poszukiwań, odkryć, przełamywania barier. Czas dobrej zabawy, ciężkiej pracy. Czas, który się już nie zatrzyma.

         A pokaz? Było jak zwykle dużo emocji, jeszcze więcej śmiechu, parę wpadek. Oklaski sypały się z widowni. Młodzi aktorzy szarżowali na scenie. Wszyscy zadowoleni. Uśmiechnięci, wzruszeni. Nie było to łatwe zadanie. To był jeden z trudniejszych pokazów. Muzyka na żywo, aktorzy na żywo, światła na żywo, widownia na żywo, tylko bałwanek umarł...Nie on się po prostu rozpłyną w zachwycie nad wami. My też jesteśmy pełni podziwu. Byliście świetni. My też.

         To był dobry dzień.

Galeria zdjęć: